Zapiski na skrawku dysku… drapanki ze ścianki 17

O Matuchno Kotuchno! Tego się nie robi kotu!! zbyt wrażliwy jestem. Wszystko powinno mieć swoje miejsce nawet jak jest ruchome albo ruchliwe i nie da się przyspawać do podłoża. Prawdziwy horror, z powikłaniami, przeżyłem dzisiejszej nocy. Zginęła mi ludzina. Wyobrażacie to sobie? Nie, oczywiście, że nie, są granice wyobraźni. Ludzina nie miniaturka spodka na śmietankę, który może zakałapućkać się pod ławą. Swoje waży i dużo przestrzeni zajmuje. Tak nagle PYK i nie ma?
Wieczorem uciąłem drzemkę. Lubię podrzemać przed snem właściwym, bo spanie męczy i trzeba być wypoczętym zanim całonocnie oczka się zmruży, ogon zwinie i przyjmie kształt precelka. Przytuliłem się do ludziny. Miło, że ‚ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś’. Lubię być chroniony. Zasypiam wtedy twardo, śnię o łowach i wielkich czynach. Jestem tygrysem szablozębnym, lwem jaskiniowym, jaguarem, pumem, w ostateczności wyrośniętym ryśkiem-mutantem. Śpię i śnię szybko. Pamiętam, że przed świtem rozwrzeszczy się wewnętrzny budzik i zerwie mnie na cztery łapy. Nie pomyliłem się. Zadryndolił, kiedy było jeszcze ciemno. Nie szkodzi. Nam-kotom wystarczy odrobina światła, sześć razy mniejsza niż dwunożnym. Światełko w przedpokoju nazywane kocim oczkiem (w tym domu koty się szanuje) w zupełności wystarczy. Kundel wyszczekał tajemnicę, że ludziny nie rozplanowały wyposażenia skutkiem czego wyłącznik znalazł się za szafą. Co on tam wie! Żarówka energoszczędna i mała, dużo energii nie zżera a zwierza wyrwane ze snu nie obijają się o meble, bo coś tam widać. Właśnie! widać!! paczałem i paczałem, nie zobaczyłem ludziny. Na jej miejscu, na poduszce, wylegiwał się psiuj. Do góry kołami!! bezczel jeden. Pacnąłem go łapą w nos. ‚Gdzie ludzina?’ zapytałem. ‚Nie budzi się pieseła, któren śpi’, warknął i rozłożył szerzej łapy. Od dawna mówiłem, że pożytek z niego żaden. Żre i śpi, domu kot musi pilnować. Jakie to szczęście, że jestem. No ale ludziny nie upilnowałem, przepadła, jak kamień w wodę. Rozszalała wyobraźnia podsuwała obrazy klęski i pogromu. W przedbiegach odrzuciłem pierwszą myśl: ‚coś ludzinę zeżarło’. Musiało by być wielkie coś, nie wślizgnęłoby się niezauważone. A nawet jak by przez pomyłkę zeżarło, to by wypluło. Druga myśl: ‚polazla gdzieś’ była równie głupia. Pogoda mało wyjściowa. Deszcz śląpił, mokro i ciemno. Porzuciłem rozmyślania i przystąpiłem do poszukiwań. Kuchnia, łazienka, wszystkie kąty, stoły, stołki, fotele, kanapy… w końcu dopadłem zgubę. Spała na najtwardszej kanapie. Wiem, że twarda, sprawdzałem, bez poduszki nie da się leżeć dłużej niż pięć minut. A ona wydawała się być zadowolona. Zawinięta w kordłę, tylko czubek nosa jej wystawał, zwinięta jak naleśnik albo inny dewolaj, mruczała z ukontentowaniem: ‚OMG, kręgol mnie nie boli, nic a nic. I zero syndromu sobotniej nocy. Nie budzić mnie bez ważnego powodu. Tylko wojna, powódź albo śniadanie. Rachunki i telefony mogą poczekać.’ Znów się zacukałem. Kręgol? żaden kot nie ma z nim problema. Dzień zaczynamy od jogi, tj. od przeciągania się i rozciągania. Dzięki temu mięśnie i mózg lepiej pracują. A co to jest syndrom sobotniej nocy? Zadnia łapka śpi dłużej niż reszta? w dodatku w niewygodnej pozycji? Nie mam pojęcia, muszę sprawdzić. Poczekam aż ludzina laptka włączy, chociaż przestrzega mnie przed wiedzą z sieci. Mówi, że więcej w niej śmieci niż prawdy. Ale do weta nie chce, choć obadwaj – ja i kundel – szczerze ją namawialiśmy. Wiemy, że lek. wet. jest lepszy od lek. med. Na hasło lek. med. cała się jeży, szczególnie na głowie. Może ma rację, pies wie. Nie, pies nie wie, odmówił odpowiedzi. Jakoś mało komunikatywny dzisiaj.
Najważniejsze, że znalazłem. Zgłosiłem pretensje o czasowe zaginięcie ogromnym miaukoleniem, dla równowagi strzeliłem baranka i zapatatajałem najuczciwiej jak umiem. Nie zwracałem uwagi na poślizgi i fruwające dzindziboły. ‚Jest ludzina! Jest! Jest!’, śpiewało serduszko na przemian z pyszczkiem i dopingowało łapki. Aż się zasapałem i spociłem. Obiecała, że nie zostawi kitku samego. Obiecała przecież. Kota nie wolno oszukiwać, ludzina o tym wie. Na wszelki wypadek, będę pilnował dokładniej. Żadnych niezapowiadzianych wyjść, zmian parkowania, chowania się przed kotem. Ordnung muss sein.
„A poza tym nic na działkach się nie dzieje.” 😀

2 uwagi do wpisu “Zapiski na skrawku dysku… drapanki ze ścianki 17

  1. Dziękuję 😀 ale nie mogę się uspokoić. Nadal jestem przestraszony, nawet myszy mi się nie śnią. Pilnuję ludziny. Mówi o mnie „panienek z okienek”; parapety są dobrymi platformami obserwacyjnymi. Łażę za nią, odpuść Wielki Miauku, jak pies.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.